- niezmydlalna frakcja masła shea. Podobnie jak standardowa forma masła karite, ma właściwości odżywcze, nawilżające i łagodzące objawy suchości skóry. Wykazuje ogromne działanie pielęgnacyjne, natłuszcza i nawilża. Dzięki niemu skóra jest gładka i miękka. Substancja ta przyspiesza gojenie się ran, podrażnień i stanów zapalnych poparzeń słonecznych. Jest naturalnym filtrem UV, lecz o niskim współczynniku ok. 2-3. Nie alergizuje, może być stosowany na wszystkie partie skóry nawet te najbardziej wrażliwe. Można stosować do każdego rodzaju cery. Cera sucha zostanie wspaniale nawilżona i natłuszczona, frakcja tworzy delikatny film na skórze i chroni przed słońcem, mrozem, wiatrem. Chroni przed wysuszeniem, starzeniem i wspomaga utrzymanie wody w komórkach skóry. Działa także korzystnie na cerę tłustą, nie powoduje zaczopowania ujść mieszków włosowych. Działa łagodząco i odżywczo. Przy cerze tłustej polecane do stosowania na noc. Pomocne jest także w niektórych chorobach skóry jak trądzik, łuszczyca i dermatozy.
Zauważyłam, że wszystkie kosmetyki do włosów z rokitnikiem jakie miałam okazję używać, a było ich trochę, bo lubię ten składnik, mają taki podobny charakterystyczny, słodki zapach. Nie wiem jak pachnie olej z rokitnikowy czy sam rokitnik, ale to chyba jego woń, skoro wszystkie te produkty pachną podobnie. :)
Przejdźmy jednak do działania i składu maski, bo jest najważniejsze.
Nie jestem fanką nakładania masek i odżywek na skórę głowy, ale ta prowansalska maska ma taki skład, że grzechem byłoby aplikowanie jej tylko na pasma na długości z pominięciem skalpu. :)
Lawendowe pola w Prowansji to miejsce, które bardzo chciałabym kiedyś zobaczyć, dlatego też opakowanie i nazwa kosmetyku przykuły moją uwagę. :)