Rok temu używałam maskę Wax NaturClassic Pilomax do włosów ciemnych, do której była dodana próbka szamponu Pure Wax. Próbka starczyła tylko na jeden raz, ale produkt od razu przypadł mi do gustu.
Chciałam Wam pokrótce pokazać kolejną grecką maskę do włosów. Wiem, że tego typu kosmetyki nie są dostępne w Polsce, ale zakładam, że wiele z Was jeździ na wakacje do Grecji lub kiedyś się tam wybierze, więc być może recenzja maski się przyda.
Robiłam kosmetyczne zakupy na jednej ze stron internetowych. Ze względu na promocyjną cenę i ciekawy skład postanowiłam wrzucić maskę Hydro Boost do koszyka.
Bardzo, ale to bardzo dawno nie używałam masek Biovax. Kiedyś wiele z nich testowałam i większość z nich bardzo mi pasowała. Zwłaszcza na początku mojego włosomaniactwa byłam nimi zachwycona.
Jakiś czas temu postanowiłam trochę wzmocnić swoje włosy. Ponieważ uważam, że najlepsze efekty daje połączenie kuracji wewnętrznej (suplementy) wraz z zewnętrznymi metodami (np. wcierki), to kupiłam sobie bambusowy komplet Vitapil.
Miałam już niebieską grzywkę w poprzednie lato, a zimą zafundowałam sobie czerwień. W te wakacje postanowiłam być różowa. ;) I chociaż róż nie należy do jakiś moich ulubionych kolorów to naszła mnie ochota właśnie na pink!. :)
Kiedyś bardzo lubiłam szampony firmy Fitokosmetik, ale odkąd zmienili butelki z dużych pojemności na małe to pochrzanili chyba też coś ze składami i jakością…
Dziś biorę pod lupę kosmetyk, który może się wydać nam Europejczykom trochę kontrowersyjny i nieco dziwny… Pająki, węże i tego typu historie przeciętnego człowieka brzydzą lub przerażają.
Uwielbiam maski Kallos za krótkie i nieskomplikowane składy, działanie oraz mega niskie ceny. :) Zaraz obok mojej ulubionej maski Kallos Color oraz Blueberry, teraz dołącza do nich jeszcze Cherry!