Bardzo, ale to bardzo dawno nie używałam masek Biovax. Kiedyś wiele z nich testowałam i większość z nich bardzo mi pasowała. Zwłaszcza na początku mojego włosomaniactwa byłam nimi zachwycona.
Jakiś czas temu postanowiłam trochę wzmocnić swoje włosy. Ponieważ uważam, że najlepsze efekty daje połączenie kuracji wewnętrznej (suplementy) wraz z zewnętrznymi metodami (np. wcierki), to kupiłam sobie bambusowy komplet Vitapil.
Miałam już niebieską grzywkę w poprzednie lato, a zimą zafundowałam sobie czerwień. W te wakacje postanowiłam być różowa. ;) I chociaż róż nie należy do jakiś moich ulubionych kolorów to naszła mnie ochota właśnie na pink!. :)
Kiedyś bardzo lubiłam szampony firmy Fitokosmetik, ale odkąd zmienili butelki z dużych pojemności na małe to pochrzanili chyba też coś ze składami i jakością…
Dziś biorę pod lupę kosmetyk, który może się wydać nam Europejczykom trochę kontrowersyjny i nieco dziwny… Pająki, węże i tego typu historie przeciętnego człowieka brzydzą lub przerażają.
Uwielbiam maski Kallos za krótkie i nieskomplikowane składy, działanie oraz mega niskie ceny. :) Zaraz obok mojej ulubionej maski Kallos Color oraz Blueberry, teraz dołącza do nich jeszcze Cherry!
To już druga maska Anwen, którą testuję. Pomimo tego, że Glinka i Kokos do niskoporowatych sprawdziła się u mnie o wiele lepiej to tę też polubiłam. Przede wszystkim oba produkty zdecydowanie różnią się od siebie zarówno składem jak i działaniem.
Marka Montibello obchodzi w tym roku pięćdziesiąte urodziny, więc wpuścili z tej okazji limitowaną serię regeneracyjnego serum do włosów, które stosuje się na noc. Miałam okazję już przetestować Elixir no. 50.
Kiedy dowiedziałam się o tym, że Anwen wyprodukowała własne maski do włosów, byłam zachwycona! Między innymi dzięki niej zaczęłam być włosomaniaczką, to ona obok BlondHairCare była moją pierwsza inspiracją i skarbnicą wiedzy jeżeli chodzi o pielęgnację włosów.
Chciałam Wam dzisiaj przedstawić świetne moim zdaniem ampułki marki Montibello. Zawierają wiele wyjątkowych i raczej rzadko spotykanych składników, które dosyć mocno mnie zaciekawiły. O niektórych nawet wcześniej nie wiedziałam, że istnieją.