W tym miesiącu trochę „włosowych” zmian. Obcięłam kilka centymetrów włosów, po czym zafarbowałam je indygo Khadi. Fryzura jest w dobrej kondycji, pozbyłam się rozdwojeń, które ostatnio pojawiły się na końcówkach.
W marcu w pielęgnacji postawię na zwiększenie przyrostu. Ponieważ brakuje mi tych paru centymetrów, których się pozbyłam. W sumie fajnie będzie dążyć do jakiejś długości. :)
Włosy zaraz po myciu i wysuszeniu suszarką
A tu włosy po całym dniu w warkoczu...
Szampony:
Do częstego stosowania używam super szamponu Fitokosmetik Drożdże Piwne, który sprawia, że włosy są puszyste, uniesione, błyszczące i dobrze oczyszczone!
Raz w tygodniu oczyszczam pasma fryzjerskim produktem Paul Mitchell Lemon Sage z mocnym składem. Szampon ma zarówno SLS i SLES, ale nie wysusza, a nawet powiedziałabym, że lekko kondycjonuje. Ostatnio umyłam nim głowę przed farbowaniem henną. Nie używałam po nim żadnej maski/odżywki, a włosy były ładnie wygładzone, nawilżone i niespuszone. :)
Odżywki i maski:
Dwie odżywki Paul Mitchell:
-Lemon Sage, którą uwielbiam za super połysk i efekt wygładzenia!
-Tea Tree Special o wiele gorsza w działaniu od swojej siostry Lemon Sage, ale też całkiem przyjemna :)
Oprócz tego ciekawa maska Ziaja intensywna odbudowa z ceramidami oraz Domowy Balsam Babuszki Agafii, który nie przypadł mi do gustu.
Pielęgnacja skalpu – wcierki i peeling do skóry głowy:
Do połowy lutego używałam genialnej wcierki Saponics, a przez drugą połowę miesiąca sprawdzony, niezawodny Jantar.
Raz na dwa tygodnie peelingowałam skalp maską z kwasem salicylowym Tea Tree Hair and Scalp Treatment.
Pielęgnacja włosów na długości – serum i olej:
Po każdym myciu wcieram w końcówki silikonowe serum. W lutym na przemiennie stosowałam Mythic Oil i Wild Ginger. :)
Regularnie olejoałam włosy olejem Olivaloe. Zobacz też: Kolejne serum glicerynowo-olejowe Kokoszki
W marcu będzie bardzo dużo nowości! Trzy odżywki i jedna maska, których nigdy nie stosowałam. W planach mam zakup nowej wcierki i oleju przyśpieszającego przyrost. :)
Dodaj komentarz