Esencja odżywcza Paczula Wonna Wierzbicki & Schmidt - odżywka WS Academy

Gdy zobaczyłam kosmetyki do włosów sygnowane przez Andrzeja Wierzbickiego i Tomasza Schmidta to stwierdziłam, że muszę sprawdzić co to jest! Wyżej wymienieni Panowie w swojej pracy stawiają na jakość i profesjonalizm, więc stwierdziłam, że byle czego swoją twarzą nie będą promować. :) Jak jest naprawdę?
Chciałam się z Wami podzielić opinią o odżywce Paczula Wonna, którą postanowiłam przetestować i powiedzieć kilka słów o pozostałych produktach WS Academy, czyli odżywkach; Czarna Ochridea i Bezwonnej oraz o szamponach o tych samych nazwach.

Opinia Kokoszki:

Na początku miałam ochotę na Esencję Czarna Orchidea, ponieważ uważam, że ma najładniejszy zapach i najlepszy skład ze wszystkich trzech odżywek, zawiera bardzo dużo ekstraktów roślinnych. Jednak, gdy wczytałam się dokładnie w skład to przy końcu zauważyłam isopropyl alcohol..., którego unikam jak ognia. Co prawda w tak znikomej ilości nie powinien zrobić krzywdy włosom, ale uważam, że skoro mogę użyć kosmetyku bez tego składnika to po co mam stosować coś z jego zawartością. Isporopyl alcohol w dużych stężeniach będzie wysuszał włosy. Jest również zawarty w wersji bezwonnej.
Ten szczegół spowodował, że zdecydowałam się na Esencję Paczula Wonna, która nie ma zbędnego alkoholu. :)

Na szampony WS Academy raczej się nie skuszę, gdyż zarówno Paczula Wonna jak i Orchidea zawierają SLES, a na co dzień nie stosuję tak mocnych detergentów. Natomiast bezwonny szampon ma całkiem niezły skład, zwiera sporo substancji myjących, ale dosyć delikatnych. Myślę, że może dobrze oczyszczać włosy i pozostawiać je sypkie i świeże. Jak mam być szczera to jestem ciekawa jego działania!
Przejdźmy jednak do gwiazdy wieczoru czyli Esencji Paczula Wonna. :)

Odżywka jest fajna. Pozostawia włosy gładkie, lekkie i błyszczące. Nie przetłuszcza w żaden sposób, jest to ciekawy produkt do stosowania między cięższymi, bardziej odżywczymi maskami, daje włosom trochę wytchnienia i lekkości. :)

Nie wiem jak to możliwe, bo odżywka zawiera mega dużo substancji antystatycznych, a jest to jeden z nielicznych kosmetyków po którym elektryzują mi się włosy. :) Esencja jest bardzo lekka, nie ma olei ani nic innego co mogłoby dociążać włosy, więc przypuszczam, że to jest powodem. Nie uważam to za wielką wadę produktu, bardziej traktuję to jako ciekawostkę. :)

Odżywka świetnie ułatwia rozczesywanie co jest jej chyba największa zaletą. Drugą jest bardzo ładny, subtelny zapach, który przypomina mi trochę piżmo, trochę męskie, zmysłowe perfumy. Woń jest naprawdę świetna, udała im się! :)

Zaraz po użyciu odżywki włosy wyglądają bardzo dobrze, na drugi dzień włosy stają się zbyt lekkie i nie zbyt dobrze się układają. Mam mieszane uczucia co do tego produktu. Niby jest OK., ale nie zachwyca.
Początek składu to antystatyki i emolienty, potem mamy pantenol, keratynę, glicerynę, ekstrakty z mango, marakui i papai, potem trochę konserwantów, substancji zapachowych, zmiękczających chelatujących. Nie ma tytułowej paczuli wonnej. :) Ogólnie skład jest całkiem niezły. :)

Konsystencja dosyć rzadka, typowa dla lekkiej odżywki. Za 250 ml opakowanie zapłacimy 29,99 zł, kosmetyki WS Academy są dostępne w Rossmannie i hurtowniach Fale Loki Koki.

A i trochę dziwinie się czuję, gdy przy kąpieli patrzy się na mnie z opakowania Wierzbicki i Szmidt. ;)

Opis producenta:

Profesjonalna odżywka do włosów z ekstraktem z egzotycznych owoców. Odpowiednia ilość składników pielęgnujących zapobiega puszeniu się włosów i działa antystatycznie, zapobiegając ich elektryzowaniu. Bogata formuła nie obciąża włosów. Znaczna ilość cukrów oraz witamin, które są zawarte w wyciągu z papai, pomagają nawilżyć włosy oraz je odświeżyć. Ekstrakty z mango i marakui posiadają właściwości zmiękczające, dogłębnie je odżywiają oraz regenerują. Dodatkowo prowitamina B5 ma za zadanie długotrwale nawilżyć, poprawić stan uszkodzonych włosów, nadać im wyjątkową gładkość oraz blask.