Pomimo tego, że miesiąc temu podcięłam włosy to krótsze pasma niegdyś zapuszczane z grzywki, cały czas rozdwajały się. Po prostu wierch włosów był zniszczony, przypuszczam, że od słońca, słonej wody, suszarki itd. Przez to cała fryzura, łącznie ze zdrowymi włosami wyglądała tak, jakby była mocno zniszczona. Wkurzało mnie to i zamiast bawić się w wycinanie pojedynczych rozdwojonych końcówek udałam się do fryzjera. Co prawda tym samym mój plan podcięcia włosów dopiero pod koniec roku poszedł się bujać, ale nie miałam wyboru. Nie cierpię rozdwojonych pasm... Nie ma nic gorszego. :)
Zobacz: Plan na przyśpieszenie przyrostu, przemyślenia nad Rak’n’Roll Daj Włos i nożyczki z Rossmanna
Przed strzyżeniem |
Po strzyżeniu |
Moja fryzjerka Basia jak zwykle mnie nie zawiodła. :) Usunęła zniszczenia bez wielkiej utarty długości i o to mi chodziło! Po prostu wycieniowała mi same zniszczone końce. Przy okazji podcięłam prewencyjnie zdrowe dłuższe włosy. Generalnie fryzura zyskała na wyglądzie, nie mam już rozdwojonych końców, pasma są zdrowe.
Co prawda wolę jak włosy są obcięte idealnie na równo, ale mała zmiana mi nie zaszkodzi, a za parę miesięcy podetnę końce np. maszynką na prosto. :)
Zdjęcia przed i po nie pokazują dokładnie ile ubyło włosów z długości, bo fotki są zrobione w różnej perspektywie, za to w tym samym sweterku. :) Na fotografii „przed” włosy po całonocnym warkoczu, na „po” świeżo umyte, wysuszone suszarką. Jednak jak spojrzycie na końcówki to zauważycie, że są lekko wycieniowane, w sumie całkiem fajnie się układają. Co myślicie? :)
Dodaj komentarz