Ostatnio moje włosy były trochę przeciążone nadmiarem olei i silikonów w pielęgnacji. Dlatego dziś z okazji Niedzieli dla włosów postanowiłam im zafundować gruntowne oczyszczanie. Nieco przesadziłam z jednym elementem zabiegu i nie jestem do końca zadowolona z jego efektu...
Cztery glinki na włosy
Najpierw przygotowałam peeling cukrowy. Wymieszałam łyżkę szamponu Nami (który w składzie ma białą glinkę) z dwoma łyżkami cukru i trzema glinkami: zieloną, żółtą i czerwoną po malutkiej łyżeczce.
Zmoczyłam głowę oraz włosy i wykonałam dokładny kilkuminutowy peeling skalpu. Następnie do miseczki z pozostałością peelingu wlałam trochę wody i spłukałam tym skórę głowy. Wszystko zaczęło się pięknie pienić, więc tą mieszanką glinek, cukru i szamponu umyłam włosy. Jeszce raz porządnie je wypłukałam i namydliłam sam skalp dawno przeze mnie zapomnianym mydłkiem Sesa. Po jakiś 5 minutach polałam ponownie włosy wodą i jeszcze raz umyłam szamponem Nami. Na sam koniec nałożyłam odrobinę balsamu rokitnikowego Natura Siberica na bazie silikonów, żeby włosy nabrały trochę nawilżenia po tak dogłębnym oczyszczaniu.
Mydełko Sesa
Skóra głowy pięknie się oczyściła, włosy lekko odbiły się od nasady i ogólnie nabrały objętości. Niestety popełniłam jeden błąd. Mydełko Sesa powinnam użyć na samym początku przed peelingiem, ponieważ dotykając włosy wyczuwam na nich osad z mydła, przez co pasma są lekko tępe i nie wyglądają tak jak bym tego chciała...
No cóż uczymy się na błędach. Włosy myłam rano, tak się prezentują wieczorem po całym dniu w warkoczu.
Dodaj komentarz