Jeszcze do niedawna odczuwałam paniczny lęk przed pobieraniem krwi. Udało mi się pokonać tę fobię, o czym napisałam ponad pół roku temu na blogu. Zauważyłam, że wiele osób wchodzi na moją stronę wpisując frazę związaną z lękiem przed pobieraniem krwi. Zdałam sobie tym samym sprawę, że bardzo dużo ludzi szuka pomocy w związku z tą przykrą przypadłością!
Zobacz: Hemofobia, czyli lęk przed pobieraniem krwi. Jak pokonałam hemofobię i dlaczego jest to takie ważne?
Parę dni temu dostałam maila od pana Krzysztofa, w którym opisał, że mój tekst pomógł mu w przełamaniu lęku przed pobieraniem krwi! Uznałam, że nasza konwersacja mailowa może pokrzepić osoby z hemofobią, dlatego za zgodą pana Krzysztofa zamieszczam ją dla Was... Zapraszam do lektury.
MAIL PANA KRZYSZTOFA:
Dzień Dobry
Przeczytałem właśnie Pani artykuł o hemofobii. Choć jestem już "starym koniem" hemofobia jeszcze u mnie egzystuje. Tak jak myślę nabawiłem się jej w dzieciństwie kiedy to często chorowałem i wymęczyli mnie wtedy porządnie. Jednak muszę przyznać że ta moja fobia jest jakaś dziwna bo owszem mam klasyczny lęk przed pobieraniem krwi a raczej przed samymi okolicznościami z tym związanymi,no cóż okoliczności muszą takie być ale do sedna - przy pobieraniu czuję się "bardzo niekomfortowo"- klasyczne objawy, zbieram się do tego całymi dniami przeżywając to strasznie. Z kolei będąc kiedyś kilka dni w szpitalu była taka konieczność aby próbki były brane co dziennie - i wtedy nie odczuwałem żadnego lęku - nic ! (być może, że pielęgniarka "była aniołem"). Następnie po opuszczeniu szpitala trzeba było zrobić badanie kontrolne w przychodni - i znowu się zaczęło to samo! - nawet myśl o "moim aniele" nie pomagała - dlaczego tak się dzieje ?
Muszę nadmienić, że widoku krwi jako takiego się nie boję, odrabiałem "wojo" w szpitalu i to na bloku operacyjnym !byłem przy ponad 270 operacjach różnego rodzaju - krwi było dużo - nie robiło to na mnie żadnego wrażenia i nie robi do dzisiaj, w domu zawsze wszystkim opatruje rany i sobie także, są przypadki że wszyscy "mdleją" wkoło a ja jak chirurg! Domownicy nie mają hemofobii. Ostatnio rozwaliłem sobie palec o szlifierkę, nic groźnego ale lało się jak z "prosięcia", sam udzielałem sobie p. pomocy - i też nic !
Proszę o kilka słów komentarza, może Pani słowa podziałają na mnie kojąco abym mógł pozbyć się tej głupiej (w stosunku do opisu powyżej) fobii. Wiem że badanie krwi jest ważne i wiem także, że powinienem go wykonywać częściej a tym czasem mam opory.
Jeszcze raz proszę i mam nadzieję że "aniołów" można spotkać znacznie częściej na swojej drodze.
Pozdrawiam
Krzysztof z Opola
MOJA ODOWIEDŹ:
Witam Panie Krzysztofie!
Doskonale rozumiem Pana problem, choć przyznam, że czytając Pana maila miałam duży ubaw. :) Nie śmieję się z problemu jaki Pan opisuje, ale sposobu w jaki Pan pisze. :) Myślę, że sam mógłby Pan pisać bloga.
Mnie również krew jako taka nie brzydzi i nie boję się jej. Myślę, że przy pobieraniu krwi chodzi bardziej o zagłębianiu swoich myśli w to, że pobieranie krwi jest ingerencją w ciało. Mnie to do tej pory obrzydza myśl o tym, że ktoś ingeruje w moje żyły, które są wewnątrz organizmu, choć teraz umiem to opanować. Za dużo o tym myślałam i to spowodowało paranoje w mojej głowie. Teraz na prawdę pobranie krwi nie jest dla mnie problemem. Nie mówię, że to uwielbiam, ale nie panikuję, podochodzę do tego normalnie. Myślę o tym, że chcę żyć, a żeby żyć trzeba być zdrowym, a tylko
z badania krwi mogę odkryć ewentualne choroby. Jeżeli pomyśli Pan o tym jako "inwestycji" w swoje zdrowie i życie to powinno być inaczej.
Ja podchodzę teraz do tego ambicjonalnie. Miałam ojca alkoholika i nie cierpię gdy ktoś mnie do niego porównuje, że jestem np. pod jakimś względem do niego podobna (wygląd, cechy charakteru). On panicznie boi się pobierania krwi. W tym momencie jestem "ponad" nim. Nie jestem taka jak on.
Panie Krzyśku, proszę znaleźć sobie powód dla którego to pobieranie krwi może być dla Pana powodem do dumy lub zadowolenia. To pomaga. :)
Każde pokonanie słabości bardzo wzmacnia, motywuje, daje kopa do działania w innych dziedzinach życia. Mam nadzieję, że uda się kiedyś Panu pokonać w 100 % ten lęk.
ODPOWIEDŹ PANA KRZYSZTOFA:
Dzień Dobry, Pani Małgorzato.
Bardzo Pani dziękuję za poświęcony mi czas i ciepłe słowa - pozwoliły mi utwierdzić się w moim już przekonaniu.
Cieszę się również, że mogłem dostarczyć Pani odrobinę uśmiechu. Sam chciałem pisząc o okropnej dla mnie rzeczy wprowadzić trochę humoru - tak dla kurażu ! (fajnie się żartuje jak gabinet jest daleko !) Ale opisałem wszystko tak jak jest - jak na spowiedzi, bo nie chodziło mi o oszukiwanie, oszukiwał bym sam siebie.
Czekałem na Pani odpowiedź bo wyznaczyłem sobie na zeszły piątek wizytę w "zabiegowym”, czekałem na to jedne, jedyne słowo, które pozwoliłoby pójść "w paszczę lwa" jak w dym !
Może nie widzę swego problemu od strony Pani opisu, ale zacząłem myśleć o tym kategoriami, które Pani poruszyła - dbania o zdrowie i życie - i to ma sens, nie da się przejść przez życie z głową w piasku (a tyłkiem na wierzchu !)
Mam dla kogo żyć, mam wspaniałą rodzinę - żonę i dwóch praktycznie dorosłych synów, zacząłem od tej strony patrzeć na fobie i w porównaniu z rzeczywistością stała się niczym !
Zebrany w sobie (po przemyśleniach, ze świadomością tego, że moje słowa poszły w "eter" – w sensie że do Pani) poszedłem na pobranie krwi, bałem się okropnie ale przezwyciężyłem strach i było OK - i jestem strasznie dumny z tego, że tak się stało - wyższość umysłu nad materią ! będę się starał aby tak zostało !
Dziękuję Pani za kontakt, myślę że o takich sprawach trzeba mówić/rozmawiać głośno bez obawy przed drwinami (żeby także siebie usłyszeć), to naprawdę pomaga !
Dziękuję i pozdrawiam
Krzysztof z Opola
ZAPRASZAM DO DZIELENIA SIĘ W KOMENTARZACH WASZYMI ODCZUCIAMI ZWIĄZANYMI Z LĘKIEM PRZED POBIERANIEM KRWI. BYĆ MOŻE DLA KOGOŚ TO WŁAŚNIE WASZE SŁOWA BĘDĄ POMOCNE!
Pozdrawia wyleczona z lęku - Kokoszka. :)
A to tak dla rozluźnienia atmosfery ;)
Komentarze
Wysłane przez agata w 13.02.2015 Adres
Cześć Małgosiu.Mam 48 lat i
Cześć Małgosiu.Mam 48 lat i cały czas boję się pobierania krwi,ale już nie mdleję.Kiedyś było inaczej.Nie wyobrażam sobie żebym mogła sobie przekłuć uszy,musieli by mnie chyba uśpić.Dlatego noszę na uszach klipsy;)Pozdrawiam Ciebie i pana Krzysia;)
Wysłane przez przemek w 20.03.2015 Adres
ja tez czesto mdleje przy
ja tez czesto mdleje przy pobraniu krwi, mam tak od dziecinstwa mam traume i szukam tu pomocy mam nadzieje ze ktos mi pomoze jak Panu Krzyskowi Pozdrawiam
Kontakt przemek-pyzocha@wp (wchodze co dzienie)
Odezwę się do Ciebie na maila
Odezwę się do Ciebie na maila, możesz też się ze mną skontaktować poprzez formularz kontaktowy w zakładce: kontakt.
Wysłane przez Magda W w 31.08.2019 Adres
Oddaję krew od lat i mimo
Oddaję krew od lat i mimo tego, że też wewnętrznie czuję jakiś niepokój to tak naprawdę po wszystkim jest ogromna satysfakcja :)
Brawo!
Brawo!
Dodaj komentarz