Na samym wstępie chciałam Was gorąco powitać w Nowym Roku! (choć ciepło nie jest, co widać, po mojej grzywce i rzęsach). :)
Przez dłuższą chwilę nie miałam czasu na bloga, przełom 2016/2017 roku był dla mnie dosyć ciężkim okresem... Załatwianie różnych spraw, obowiązków, trochę problemów, sporo pracy. Dziś znalazłam chwilę na podzieleniem się z Wami moją grudniową pielęgnacją włosów, więc zapraszam do lektury. ;)
Włosy są generalnie w dobrej kondycji, choć czuję, że przydałoby im się delikatne podcięcie, na które zdecyduję się chyba w lutym. W tym miesiącu mam zamiar zrobić sobie małe kolorowe szaleństwo na głowie, o którym dowiecie się niebawem. :)
Moje włosy - grudzień 2016
Szampony:
Do oczyszczania raz w tygodniu używałam mojego ulubionego szamponu TianDe z korzeniem żeń-szenia, a do częstego mycia gorczycowego Fitokosmetik, którego też bardzo lubię. Dwa zdecydowane strzały w dziesiątkę!
Dla urozmaicenia raz na jakiś czas stosowałam silikonowy szampon Bio Rehab od TianDe.
Maski i odżywki:
Jak nigdy używałam właściwie tylko bezsilikonowych produktów; Esencję Paczula Wonna, Kallos Color i Wax NaturClassic do włosów ciemnych. Wyjątkiem była maska Kallos Protox. :)
Wax i Kallos Color to moi ulubieńcy, Protox na początku mi przeszkadzał, potem go polubiłam, a co do Esencji mam mieszane uczucia. :)
Wcierki:
Od listopada, aż do grudnia używałam ampułki Vichy Dercos Aminexil, które bardzo ładnie przyspieszyły przyrost. :)
W tym miesiącu wprowadzę do swojej pielęgnacji nowe na rynku ampułki z placentą! Dowiecie się o nich niebawem na blogu.
Serum i olejowanie:
Powróciłam do regularnego olejowania, dokańczam otwarty kilka miesięcy temu olej wzmacniający od babuszki Agafii. Podczas zimy moje włosy zrobiły się bardziej wymagające i olejowanie zdecydowanie im służy, pasma nie robią się suche, długo utrzymują nawilżenie i miękkość.
Końcówki zabezpieczam silikonowym serum bursztynowym Montibello, które uwielbiam za działanie i zapach!
Dodaj komentarz