Ogólnie moje włosy mają się dobrze. Jednak zauważyłam rozdwojenia na końcówkach na różnych długościach włosów... Tak jak wiemy włosy nie mają identycznego etapu wzrostu i nie wszystkie są identycznej długości... Dlatego czasem podcięcie o kilka centymetrów nic nie daje, bo zniszczenia mogą być na krótszych partiach, tak jak w moim przypadku.
Jakiś czas temu pisałam Wam o metodzie strzyżenia hairdusting i znalazłam salon fryzjerski w moim mieście, który taką usługę wykonuje. :) Dodatkowo ucieszył mnie fakt, że zajmie się tym fryzjer, a nie fryzjerka. Jakoś mam większe zaufanie do nowych fryzjerów – mężczyzn niż kobiet. :) Uważam, że faceci (w większości) mają większe zdolności techniczne niż kobiety, a strzyżenie za taką umiejętność uważam. Potrafią się też lepiej skupić na zadaniu jakie się im wyznacza i nie są wredni tak jak baby. ;) Czasem mam wrażenie, że fryzjerki które paprzą fryzurę robią to z zawiści, np. przychodzi laska, która ma 60 cm włosów, prosi o pocięcie 2 cm, a wychodzi bez połowy długości... Szkoda gadać, a ja nie o tym chciałam. :)
Włosy po szamponie z żeń-szeniem TianDe i masce Natura Siberica Sauna & SPA ochrona i regeneracja
Tak czy inaczej w połowie kwietnia jestem umówiona na wizytę. Podetnę też trochę końce, żeby odżyły, a resztę metodą hairdusting. Wszystko będzie wykonane gorącymi nożyczkami, co dla mnie też jest nowością, gdyż wcześniej nie miałam takim sprzętem strzyżonych włosów.
Sam salon jak i Mateusz, który będzie mnie strzygł, mają bardzo dobre opinie w internecie i wśród moich znajomych, tak więc wiążę duże nadzieje z tą wizytą. :)
Przejdźmy jednak do pielęgnacji jaką stosowałam w marcu.
Moje włosy - marzec 2017
Szampony:
Do mocnego oczyszczania raz w tygodniu używałam mojego ulubionego szamponu TianDe z korzeniem żeń-szenia. To już moja druga butla tego kosmetyku. Jak na razie uważam go za debeściaka wśród mocno oczyszczających szamponów i długo nie zmienię go na inny, chyba że mi się znudzi w końcu po jakimś czasie. :)
Na przemiennie, do częstego stosowania używałam silikonowego szamponu Bio Rehab Tiande i bioaktywnego szamponu z henną Fitokosmetik.
Silikonowy szampon TianDe zaczęłam używać częściej, ponieważ do czasu strzyżenia, chcę zakamuflować rozdwojenia. :) Są one co prawdę widoczne tylko dla mnie, ale ja sama nie lubię na nie patrzeć. Oczywiście zapychanie włosów silikonami nie rozwiązuje problemu podniszczonych włosów, ale sprawia, że problem mniej widać. Dlatego też często profesjonalne kosmetyki fryzjerskie mają sporo silikonów, żeby po wyjściu z salonu klientka miała efekt WOW! :)
Ja oczywiście w silikonach nic złego nie widzę, uważam, że chronią pasma przed różnymi czynnikami zewnętrznymi, ale należy je stosować z umiarem.
Drugim delikatnym szamponem jaki używałam był bioaktywny szampon z henną Fitokosmetik. Bardzo polubiłam szampony z tej firmy, więc skusiłam się i na ten. Zwłaszcza, że ma bardzo dobry skład i cenę, zapłaciłam za niego 9,50 zł! Zawiera delikatne substancje myjące, ekstrakty z szałwii, henny, chmielu, olejek z nasion granatu, witaminy z grupy B czy kofeinę. Jest to dobry szampon, ale niestety najgorszy ze wszystkich Fitokosmetik jakie używałam... Plusem jest lekkie przedłużenie świeżości włosów.
Maski i odżywki:
W tym miesiącu zagościło u mnie sporo nowości. Całkiem przez przypadek używam, aż trzech produktów na cztery, które służą do ochrony koloru. :)
- Wysłużona i sprawdzona maska Kallos Color z olejem lnianym
- Balsam Leśny Zielarz ochrona koloru z propolisem i witaminami, który moje kłaczki bardzo polubiły
- Balsam BIO, który zawiera olej z pestek wiśni znany z właściwości ochrony koloru włosów farbowanych
Dodatkowo używałam mega dobrej maski Natura Siberica Sauna & SPA ochrona i regeneracja, która daje super połysk włosom!
Wcierki:
W marcu powróciłam do początków (korzeni) swojej pielęgnacji, czyli wcierki Jantar. :) Która zawsze się u mnie sprawdza i jest świetnym produktem, gdy nie mam pomysłu i kasy na próbowanie nowości. :)
Serum:
Do zabezpieczania końcówek używałam silikonowe serum Nektar Piękna Kemon, którego głównym składnikiem jest mój ulubiony olej lniany. Moje włosy reagują na niego wygładzeniem i blaskiem.
Olejowanie:
Zdecydowałam się na Ajurwedyjski olejek do włosów Amla i Bhringraj Orientana. Nie żałuję zakupu! Olejek jest mieszaniną wielu olei i indyjskich ziół, które świetnie wpływają na mojej głowie. :) Jak na razie zauważyłam wygładzenie i zmniejszenie porowatości pasm.
Włosy są po tak gładkie, że wyślizgują się spod palców. Stosuję go na noc i rano zmywam szamponem. Wmasowuję go również w skórę głowy, ale na razie jest za wcześnie, żeby mówić o efektach w tej kwestii.
Dodaj komentarz