Dziś chciałam Wam przedstawić kilka tanich akcesoriów, które w skuteczny sposób ułatwiają mi życie, jeżeli chodzi o pielęgnacje włosów czy tworzenie domowych masek do twarzy i włosów.
Dziś w końcu znalazłam czas, żeby okazać swoim włosom więcej atencji :) Niedziela dla włosów, dzieeeń dobry! :)
Jestem ostrożna wobec leków i lekarzy, do niewielu mam zaufanie. Wierzę, że ludzki umysł ma ogromny potencjał jeżeli chodzi o samouzdrawianie ciała. Jesteśmy jednak ograniczeni przez pewne, nazwijmy to stereotypy... Do lekarzy chodzę jeżeli jest już to konieczne i kiedy nie znajduję dla siebie innego rozwiązania.
Niektórzy unikają silikonów jak ognia, uważają, że szkodą włosom i niszczą je. Myślałam, że era włosowych, kosmetycznych blogów i ogólnodostępna wiedza (internet, książki) jest na tyle szeroka, że tego typu kwestie są oczywiste.
Dzisiejsza Niedziela dla włosów nie była zbyt skomplikowana. Chciałam przetestować masło Shea (Karite) na włosach. Kupiłam je kiedyś z myślą, pielęgnacji twarzy, ale smarowanie nim buzi nie przypadło mi do gustu.
Jeżeli chodzi o kolor włosów i uczesanie to nie lubię zmian, dobrze czuję się w ciemnych kolorach i ich się trzymam. Po kilku farbowaniach indygo i czarną Khadi postanowiłam wypróbować ciemny brąz.
Przyznam szczerze, że w ostatnich latach zaniedbywałam jabłka. Nie oznacza to, że ich nie lubię, ale jem je sporadycznie. Z racji ostatnich wydarzeń postanowiłam to zmienić i kupować chociaż jedno jabłko dziennie.
Kto był na Woodstocku, ten wie, że regeneracja po tej imprezie jest bardzo potrzebna. Dla włosów również :) Wczoraj wieczorem wróciłam z festiwalu i moim włosom należało się odpowiednie dopieszczenie.
Z kosmetykami zawsze jest problem. Jak spakować wszystko co nam potrzebne i jednocześnie nie tachać, nie zająć butelkami pół torby/plecaka itd. ;) Zwłaszcza, gdy lecimy samolotem i mamy tylko bagaż podręczny.
Po tygodniowym pobycie w górach i używaniu cały czas tej samej odżywki, moje włosy, a przede wszystkim skóra głowy potrzebowały solidnego oczyszczenia.
