Kiedyś kupowałam kosmetyki jak popadnie, bez szczególnego zastanawiania co się w ich znajduje. Dopiero, gdy zaczęłam interesować się analizą składów, zrozumiałam z czego wynikają moje różne problemy.
Po ostatnim testowaniu maski Cece, która już na czwartym miejscu w składzie ma masło shea, przypomniałam sobie jak dobrze ten składnik działa na moje włosy. Dlatego też w mojej dzisiejszej Niedzieli dla włosów masło shea odgrywało główną rolę.
Zawsze gdy mam końcówkę jakiegoś kosmetyku to lubię z nim coś zrobić, w przypadku maski czy odżywki dodać do niej różne specyfiki, półprodukty, pokombinować, tuningować itd. :) I w ten właśnie sposób powstała dzisiejsza Niedziela dla włosów.
Ostatnio moje włosy straciły trochę na elastyczności. Powróciłam, więc do regularnego olejowania. Wystarczył tylko tydzień aplikowania oleju przed myciem, żeby włosy odzyskały moc. :) Na tygodniu stosowałam sprawdzone olejowanie na glicerynę.
Pomimo tego, że są osoby, które nie przywiązują dużej wagi do wyglądu, to bez wątpienia każdy chce wyglądać na swój sposób atrakcyjnie. Przypuszczam, że utrata włosów przy leczeniu chemioterapią może sprawić zmniejszenie poczucia kobiecości/męskości i nie pomaga w leczeniu... Jest jednak nadzieja na ten problem. :)
Cassia inaczej senna to zioło potocznie nazywane bezbarwną henną lub henną dla blondynek. Stosuje się ją tak samo jak każdą inną sproszkowaną hennę, z tą różnicą, że nie barwi ona włosów. Może jedynie nadać złoty poblask/poświatę.
Dziś byłam na podcięciu końcówek. Pomimo tego, że nie były szczególnie zniszczone to uznałam, że przyda im się trochę „świeżości” po zimie. Pozbyłam się około 5 cm włosów. :)
Często spotkam się na forach i w rożnych komentarzach na blogach (także moim) z mylną wiedzą o alkoholach w kosmetykach. Wiele dziewczyn wychodzi z założenia, że każdy składnik, który ma w nazwie „alkohol” wysusza i działa destruktywnie na włosy. Tak oczywiście nie jest. :)
Ostatnio hennowałam włosy 6 tygodni temu, dlatego wykorzystując wolną niedzielę, postanowiłam przetestować nową czarną hennę Lass Naturals. Do tej pory używałam tylko henn Khadi. Do zakupu nowości zachęciła mnie przede wszystkim niska cena. Za Lass zapłaciłam niecałe 18 zł, przy czym Khadi kosztuje ok. 24-35 zł.
Oh, czuję wiosenkę w powietrzu! Ciepło promieni słonecznych wskazuje na to, że niedługo pożegnamy się z zimą, co nie ukrywam bardzo mnie cieszy. Dziś zafundowałam sobie niedzielę spędzoną w lesie, przy ognisku, na słoneczku wśród przyrody i śpiewu ptaków.
