Masłem shea (inaczej karite) zachwycałam się już kilka razy na blogu. :) Nie będę się, więc za bardzo powtarzać... Najbardziej lubię w nim to, że prostuje i wygładza włosy.
Karite ma stałą i lekko twardą konsystencję. Uzyskiwane jest z orzeszków drzew masłowych Shea, które naturalnie rosną na terenach sawanny zachodniej Afryki, na obszarach Ghany, Mali, Burkina Faso i Nigerii.
Od jakiegoś czasu rozważałam podcięcie włosów, zrównanie lekkiego cieniowania, które robiłam jakieś 2,5 miesiąca temu. Doszłam do wniosku, że wolę włosy obcięte na prosto. Dodatkowo końcówki lekko się podniszczyły, pojedyncze włosy były rozdwojone, co było dodatkowym czynnikiem decydującym o podcięciu.
Zawsze byłam przeciwniczką pigułek antykoncepcyjnych, generalnie łykania jakichkolwiek tabletek... Rok temu z hakiem udało mi się wygrać walkę z trądzikiem. Przez wiele miesięcy nie miałam żadnych problemów z cerą, co uznałam za zakończoną wojnę z pryszczami. Okazało się jednak, że wygrałam tylko jedną bitwę, bo od jakiś czterech miesięcy trądzik na brodzie znowu powrócił...